Kiedy już działkę kupiłam pomyślałam, że to dobra lokata kapitału... niech sobie czeka - jeść przecież nie woła;)
Pewnie gdyby nie sąsiedzi czekałaby sobie nadal. Mianowicie sąsiedzi zamierzali ostro ruszać z budową(jako piersi na naszym wspólnym polu-bo były to grunty rolne). Zależało im na szybkim podłączeniu mediów. Złożenie wnosku o warunki zabudowy czy war. techniczne do przyłącza wody i prądu dla większej ilości działek znacznie ułatwiło/przyspieszyłoby im sprawę. Więc złożyłam w ranach przyszłych realacji sąsiedzkich :P A jak już złożyłam, to trzeba było podać jakieś wymiary, dane a więc jakiś projekt .... Zaczełam więc kupować gazety , katalogi z projektami. Im wiecej oglądałam tym bardziej się gubiłam. Muszę przyznać teraz z perspektywy czasu kierowały mną bardzo kobiece a nawet "blondynkowe" argumenty. Choć myślę, że nie wyszło najgorzej :)
W pierwszej wersji mial być TYBERIUSZ równiez z Domeny
. po paru miesiącach, prawie w ostatnim momencie zmieniłam na Gracjana
.
Czasem się zastanawiam czy to była słuszna decyzja. Jednak coś za coś - Tyberiusz ma piekny dach i całość tworzy subtelną bryłę. Gracjan ma mniej skomplikowany dach, a co za tym idzie liczyłam na zmniejszenie kosztów. Jest też mniej strat związanych ze skosami i zyskałam miejsce na baterie słoneczne na dachu.
Projekt zimą trafił do adaptacji, a my już prawie we trójkę (syn w drodze:) obmyślalismy zmiany.
Tradycyjnie:
- miejsce na szafę w wiatrołapie ustąpiło miejsca spiżace
- "złagodniały" schody
A indywidualnie:
- powiekszylismy trochę garaż i tam wydzielilismy ponieszczenie gospodarcze połączone z kotłownią
- z 2 lukarn nad garażem zostawilismy jedną ale za to większą i dodalismy okna dachowe po przeciwnej stronie
- wydzielilismy też nad garażem pralnie z suszarnią
Tak na szybko to te zmiany pamiętam, bo aktualbie nie mam żadnej wersji projektu w domu.
Wspomniana adaptacjia zadomowiła sie na kilka miesiecy u pani architekt. Nas pochłonełay badania USG, planowanie zakupów dla Małego, szkoła rodzenia itd Pani architekt tez o nas zapomniała i po usilnych telefonach w końcu oddała gotowy projekt który złozyłam chyba tydzień przed terminem porodu ;)